Piłowane kwiaty doczekały się rodzeństwa:) Tym razem maki mają nie żółtą, a koralowo-brzoskwiniową obwódkę. Bałagan jaki powstaje przy piłowaniu tych kolczyków sprawia, że jeszcze bardziej niż dotychczas marzę o własnej pracowni z kącikiem stolarskim, malarskim, fotograficznym (tutaj muszę wpomnieć, że marzy mi się też porządny aparat i parę lekcji fotografowania;)) i internetowo-inspiracyjnym ... Gdyby nie to, że zazwyczaj pracownie mają cztery kąty, a nie powiedzmy dziesięć, marzyłby mi się jeszcze kącik z maszyną do szycia, kącik z wielkim expresem do kawy (a najlepiej gdyby kawę przyrządzał i podawał mi jakiś przystojny Włoch;)) i jeszcze może kącik z magiczną maszyną wydłużającym dni....ehhhh
Ah piłowańce dostępne są tu.
Ah piłowańce dostępne są tu.
cudne rzeczy robisz!
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo:)
OdpowiedzUsuńdrewniane czy tekturowe? :) śliczne.
OdpowiedzUsuńdrewniane:) dziękuje:)
OdpowiedzUsuńTwoja wymarzona pracownia robi wrażenie... szczególnie ten włoch mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńa kolczyki bardzo mi się podobają...
hehee mam nadzieje, że pewnego dnia i to marzenie się spełni :) już teraz zapraszam na podziwianie Włocha przy wspólnym rękodzielnictwie :)
OdpowiedzUsuń