poniedziałek, 11 stycznia 2010

Poniedziałkowy express

***

I jak minął weekend?
Wszystkim dała się we znaki zła nawierzchnia?
Ja już zniosę 20 stopni mrozu, ale czy nie można by było podarować sobie szklanki na chodnikach i tego śniegowego piachu po pachy..;) I jeszcze ciśnienie jakieś nie takie było... i tylko spać mi się chciało. Wiem, że marudzę, ale przecież czasem można, prawda? Nie udało mi się zrobić tego, co zamierzałam (zupełnie nieprzyjemne rzeczy), ale przynajmniej nie zmarnowałam tego czasu. Zajęłam się miłymi rzeczami, czyli malowaniem :) Wspominałam już, że koi posobotniego kaca? ;)
Powstały większe głogi na niebieskim tle.


I paproćki po ciemku.
Ten jasny kolor to srebro. Nie byłam pewna co do nich, ale z każdym dniem przekonuję się coraz bardziej. Są też paprotki w trochę innej wersji "tłowej", ale zdjęcia jakoś je okaleczają. Poczekam na lepsze światło... i lepszy czas, tzn nastrój. Niestety chyba co roku mam poświąteczne "zejście" i powrót do rzeczywistości troche mnie boli. Na szczęście to łagodny zjazd, a w krytycznych momentach można sobie pomóc, np tym :



On jest niesamowity... ten człowiek to sama muzyka :) I co on wyprawia na scenie... ehhh
To chyba moja kolejna muzyczna miłość :D


***

2 komentarze: